[22.08.2016] Rumunia #3 – Timișoara

Budzik zadzwonił wcześnie rano. fotograficzne niepowodzenie na linii do Ghioroc dnia poprzedniego wymagało wczesnej pobudki i nadrobienia „zaległości”. W końcu nie bez przyczyny mieliśmy nocleg przy najciekawszym fragmencie tej trasy. Zostawiam śpiąca Anię i wyruszam w plener. Niestety tym razem pogoda okazuje się niezbyt łaskawa – jest bardzo pochmurno, zbiera się na burzę. Na szczęście tramwaje jeżdżą tym razem planowo. Powstaje kilka zdjęć:  klik, klik, klik, klik :-)

Po ponad 2h przy trasie wracam do pensjonatu, zjadamy śniadanie i ruszamy w podróż do Timișoary. Nie decydujemy się na podróż najprostszą droga – po drodze chcemy zajechać do 12-tysięcznego miasteczka Lipova, w którym znajduje się bazar w stylu tureckim. Spodziewamy się perełki, ale sam obiekt nie robi na nas wrażenia. Choć trzeba odnotować fakt, że w dalszym ciągu pełni funkcję handlową.

Do Timișoary jedziemy drogą o numerze 691. Początkowo droga nie wyróżnia się niczym szczególnym, nawet cieszymy się, ze jest mały ruch i tylko czasem mijamy jakąś ciężarówkę. Dramat zaczyna się później – droga jest w fatalnym stanie, na sporych odcinkach brakuje asfaltu, występują ogromne wyrwy i leje (już wiemy, czemu jeżdżą tu głównie ciężarówki). Przejechanie 30km zajmuje ponad 1,5h! Zdecydowanie odradzamy podróż tą drogą! Lepiej pojechać „na około” przez Arad.

Po południu docieramy do Timișoary. Niestety pogoda jest „pod psem” – pochmurno i pada. Meldujemy się w pensjonacie (Pensiunea Pura Vida, godny polecenie ze względu na warunki, ale dość daleko od centrum (choć blisko tramwaju, którym można podjechać)), zjadamy obiad w knajpce o nazwie Valahia przy Bulevard Rebreanu Liviu 52 (bez szału, na pewno można wybrać lepiej) i ruszamy na podbój centrum. Oczywiście moją uwagę zaprzątają tramwaje (znów kilka kadrów: klik, klikklikklikklikklikklik), ale oglądamy też atrakcje, których opis można znaleźć w przewodniku, tj. m.in. imponującą katedrę prawosławną oraz inne budynku przy placu Zwycięstwa (Piata Victoriei), w tym budynek Opery, rynek starego miasta, ana którym odwiedzamy katedrę serbską oraz katedrę katolicką oraz włóczymy się bez celu pod śródmiejskich ulicach. Na koniec wpadamy jeszcze na dworzec kolejowy Timișoara Nord, który zdecydowanie nie robi na nas dobrego wrażenia.

Kattedra prawosławna przy Piata VictoreiKatedra prawosławna - wnętrzeRynek - katedra serbska Rynek - katedra katolicka Piata Victorei - OperaGeneralnie Timișoara nie robi na nas dużego wrażenia. Mam jednak podejrzenia, ze dużą „zasługę” miała w tym kiepska pogoda oraz to, ze mieliśmy mało czasu na jej dokładne poznanie i polubienie…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.