[20-23.11.2015] Listopadowy, deszczowy Rzym (cz. 2)

Niedziela, 22 listopada

Dziś nasz plan jest równie napięty. Postanawiamy zacząć od kolejnego „must see”, a mianowicie Forum Romanum, czyli w dosłownym tłumaczeniu „rynku rzymskiego”. Jest to najstarszy miejski plac w Wiecznym Mieście. To właśnie tu mieściło się centrum towarzyskie, religijne i polityczne starożytnego Rzymu. Obecnie pozostały tu jedynie ruiny świątyń, łuków triumfalnych, bazylik i wielu innych zabytków. Trudno sobie wyobrazić jak to mogło wyglądać w czasach świetności. Szczerze mówiąc przydałby się tu nam jakiś przewodnik, który opowiedziałby nam nieco o budowlach. Lakoniczne opisy w książce nie są wystarczające.

Forum Romanum
Forum Romanum
Forum Romanum

Z Forum Romanum wspinamy się na wzgórze Palatyn, które uważane jest za miejsce najstarszej rzymskiej osady. To tu według legendy wilczyca karmiła Remusa i Romulusa. Dziś to przyjemny park, w którym znajduje się wiele ciekawych zabytków, m.in. pozostałości pałacu cesarskiego, dom Romulusa oraz cesarza Augusta i jego żony, Liwii. Przyjemny klimat tworzą rosnące tu drzewa oliwne i cytrusowe. Z uwagi na końcówkę jesieni, akurat wszystkie cytryny, mandarynki i pomarańcze zaczynają dojrzewać, co wygląda pięknie. Palatyn to również dobry punkt widokowy na Forum Romanum. Stąd można ogarnąć wzrokiem prawie całą jego powierzchnię.

Forum Romanum widziane z Palatynu
Forum Romanum widziane z Palatynu
Dojrzewające cytrusy na Palatynie

Spaceruje się przyjemnie, szczególnie w słońcu, które w końcu się pokazało po pochmurnym, mokrym i chłodnym poranku. Ale dochodzi południe, a my koniecznie chcemy być o 12 w Watykanie na Placu Św. Piotra, ponieważ to niebywała okazja, aby zobaczyć się z Papieżem Franciszkiem podczas modlitwy Anioł Pański, jaka odbywa się co niedzielę w samo południe. Mamy stąd do Watykanu około 4 kilometrów, ale dzięki szybkiemu marszowi udaje się zdążyć na czas. Raz już tu byłam jako dziecko i czekałam aż pojawi się w oknie Jan Paweł II, ale mieliśmy wyjątkowego pecha, bo akurat wyjechał do Castel Gandolfo na urlop. Mam nadzieję, że tym razem się uda. No i nie zawiodłam się.

Niedziela, godz. 12. Czekamy na Papieża
Papież Franciszek
Watykan

Zaraz po modlitwie chcieliśmy zwiedzić Bazylikę Św. Piotra. Jednak jeden z policjantów, którzy ochraniali plac, powiedział nam, że wejście będzie dostępne dopiero po godzinie 13 (pewnie jak cały tłum się rozejdzie) i nie chce nas przepuścić. Trochę nam mina rzednie, bo trzeba coś zaplanować na najbliższą godzinę, ale nie dajemy za wygraną. Podchodzimy do następnego policjanta i ten nas przepuszcza bez żadnego problemu. Cali Włosi! Do wejścia do bazyliki swoje trzeba odstać, ale kolejka przesuwa się z miarę sprawnie jak na ilość osób oczekujących w niej. Bazylika to największa świątynia na świecie. Podobno w Jamusukro (stolicy Wybrzeża Kości Słoniowej) jest większa, ale ponieważ została wybudowana jako kopia Bazyliki św. Piotra nie jest brana do statystyki.

Bazylika św. Piotra
Grób św. Jana Pawła II

Wchodzimy również na dach bazyliki oraz na samą kopułę skąd można podziwiać Rzym z innej perspektywy.

Widok na Watykan i Rzym z kopuły Bazyliki św. Piotra
Rzym z innej perspektywy

Muzea Watykańskie i Kaplicę Sykstyńską zostawiamy sobie na kolejną podróż do Rzymu. Teraz udajemy się na Zatybrze. Klimatyczną dzielnicę, która rozciąga się nad samym Tybrem. W czasach starożytnych była zamieszkiwana przez najuboższych, a dziś to jedno z najmodniejszych miejsc. Jest to również zagłębie knajpek i barów. Kręcimy się po wąskich uliczkach skręcając to w prawo to w lewo. Jest cicho i spokojnie. Podobno wszystkie uliczki Zatybrza prowadzą do Bazyliki Santa Maria in Trastevere, tak też po jakimś czasie okazuje się, że dotarliśmy i tu. Powoli zapada zmrok. Zjadamy obiad w jednej z uroczych knajpek i kierujemy się ku Piazza Venezia.

Bazylika Santa Maria in Trastevere

Jest to jeden z głównych punktów orientacyjnych w mieście. Znajduje się u podnóża Kapitolu. Panuje na nim duży ruch, zgiełk i dantejskie sceny z samochodami w rolach głównych. Nazwa placu pochodzi od mieszczącego się obok Palazzo Venezia. Jego losy były zmienne. Był on kolejno rezydencją papieską, następnie ambasadą Republiki Weneckiej, Ambasadą Austriacką, apartamentem Mussoliniego, aż w końcu stał się muzeum. Nad placem dominuje ogromna budowla – Ołtarz Ojczyzny – muzeum pomnik, który powstał w celu uczczenia zjednoczenia Włoch.

Ołtarz Ojczyzny

Następnie wchodzimy na wzgórze Kapitol. Nazwa wzgórza pochodzi od łacińskiego słowa „caput” które oznacza głowę, która to została odkryta podczas kładzenia fundamentów świątyni. Jest to najmniejsze i najważniejsze wzgórze Rzymu. Warto wejść tu po zmroku, ponieważ roztacza się stąd piękny widok na Forum Romanum, które jest bardzo efektownie podświetlone.

Kapitol

Widok na Forum Romanum z Kapitolu

Droga z Kapitolu sprowadza nas wprost pod Hale Trajana, które można nazwać pierwszą „galerią handlową”. Składała się z sześciu poziomów. Na pierwszej były dwie hale, w których sprzedawano olej, wino, ryby, warzywa, owoce. Na drugiej były pomieszczenia sklepowe przylegające do zbocza skał. Trzecia to Via Biberatica, tu mieściły się najpopularniejsze tawerny. Wyższe poziomy to pomieszczenia biurowe. Bardzo ciekawy obiekt, szkoda, że późna pora uniemożliwia nam zwiedzanie. Dalej idziemy wzdłuż Fori Imperiali oglądając pobliskie zabytki i późnym wieczorem docieramy do hotelu.

Widok z Kapitolu na Fori Imperiali
Hale Trajana – starożytne „centrum handlowe”

Poniedziałek, 23 listopada

Nadszedł dzień powrotu, ale jako że wylot mamy popołudniu zostawiamy rano bagaże w hotelu i korzystamy z ostatnich chwil w Rzymie. Niestety dziś podobnie jak w dniach poprzednich pogoda nie rozpieszcza… Postanawiamy zacząć od Circus Maximus, czyli pozostałości najstarszego i największego cyrku starożytnego Rzymu, gdzie rozgrywano m.in. wyścigi rydwanów. Mógł pomieścić do 250 tysięcy widzów. Jednak do dzisiejszych czasów nie zachowały się żadne jego pozostałości, jedynie wyniesienie terenu nad gruzami wskazuje jaki obszar zajmował kiedyś cyrk. Dziś tereny cyrku to jedynie park. Całość można obejrzeć zza płotu. Nic szczególnego. Dodatkowo 1/3 terenu była rozkopana z powodu prowadzonych prac. Mogliśmy ten czas poświęcić na coś innego. Trudno…

Na domiar złego chcąc zaoszczędzić pozostały czas wsiadamy do autobusu, którym mamy zamiar podjechać w okolice kolejnej atrakcji. Kończy się na tym, że utykamy w strasznym korku, w którym tracimy kolejne cenne minuty. Wysiadamy na możliwie najbliższym przystanku i kierujemy się do Piazza del Popolo, jednego z najbardziej znanych rzymskich placów. Jego charakterystycznym punktem jest 24-metrowy egipski obelisk przeniesiony z Circus Maximus. Niestety otoczony był płotem z powodu prowadzonych prac renowacyjnych. Drugim charakterystycznym punktem tego placu są bliźniacze kościoły Santa Maria dei Miracoli i Santa Maria in Montesanto.

Piazza del Popolo

Od wschodniej strony placu rozciąga się Villa Borghese – zespół willowo-parkowy, ulubione miejsce niedzielnych spacerów rzymian. Na przestrzeni około 80 hektarów znajdują się fontanny, jeziorka i piękna zieleń, a także kilka muzeów. Bardzo mi zależało, żeby zwiedzić ten teren, i zaraz po tym jak udało mi się nakłonić do tego pomysłu Adama i ruszyliśmy do parku zaczął padać deszcz i to tak na dobre, więc nie pozostało nam nic innego jak opuścić park i poszukać gdzieś schronienia.

Villa Borghese

Idziemy w stronę kolejnej atrakcji, mianowicie Schodów Hiszpańskich. To jedyna „turystyczna atrakcja”, która nie była dostępna w trakcie naszego pobytu w Rzymie z powodu prac konserwatorskich. Ale przez płot coś tam się udaje zobaczyć. Schodzimy na Plac Hiszpański, którego nazwa pochodzi od Hiszpańskiej Ambasady, która kiedyś się tu mieściła. Znajduje się tu ciekawa fontanna, która upamiętnia wielką powódź jaka nawiedziła Rzym w 1598 r. Według legendy woda wyrzuciła w tym miejscu łódkę rybacką, która przez kilka dni dryfowała po placu. Widok był tak uroczy, że zdecydowano się na wybudowanie kamiennej repliki.

Schody Hiszpańskie
Piazza Navona

Dalej idziemy w kierunku Fontanny di Trevi, jednak w ciągu dnia nie robi na nas aż takiego wrażenia. W nocy, podświetlona prezentuje się zdecydowanie lepiej. Wpadamy do knajpki na ostatnią pizzę, wracamy do hotelu po bagaże i ok. 16 meldujemy się na lotnisku.

Musimy tu jeszcze wrócić!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Ta strona używa Akismet do redukcji spamu. Dowiedz się, w jaki sposób przetwarzane są dane Twoich komentarzy.