[20.08.2016] Rumunia #1 – ruszamy na południe!

Uwaga! Mimo tytułu postu w treści nie ma słowa o Rumunii. W końcu musimy do niej jakoś dojechać ;-)

Skoro świt wyjeżdżamy z Katowic na południe. Tym razem nie jedziemy autostradami – wybieramy boczne drogi i w ten sposób obieramy kierunek „Węgry”. Granicę przejeżdżamy w Glince, następnie przez Rużomberok i Bańską Bystrzycę jedziemy w kierunku Węgier. Naszym pierwszym celem jest Salgótarján – dość ponure miasto (mimo, że położone w górach!), o którym można przeczytać w Wikipedii co następuje:

Salgótarján założono w 1922 r. jako miasto górnicze. Budynki zaprojektowano w stylu modernistycznym, utrzymując jednolitą estetykę architektury miejskiej.

Niestety pierwsze wrażanie jest kiepskie. Szaro, smutno, betonowo. Ale nie o tym… Chciałem tu przyjechać, ponieważ na ulicach tego miasta cały czas można spotkać Ikarusy w ruchu miejskim. Obskakujemy kilka motywów, ale niestety przed obiektyw wjeżdżają autobusy Raba, a nie Ikarusy :(autobus w Salgótarján

Kilka innych zdjęć możecie zobaczyć: tutaj, , a także tutaj :-)

A my jedziemy dalej. nie korzystając z autostrad, ruchem konika szachowego wynikającego z lokalizacji kolejnych dworców autobusowych jedziemy w kierunku granicy rumuńskiej. Odwiedzamy dworce w Hatvan, Cegléd oraz Szolnok oraz robimy zdjęcia napotkanym autobusom (np. takie, takie lub takie). Zdecydowanie warto wspomnieć o miejscu w którym zatrzymaliśmy się na obiad. Była to restauracja o „łatwej” do zapamiętania nazwie Szent István Király Vendéglő w miejscowości Nagykáta. Pyszne jedzenie, a przy tym przystępne ceny. A wszystko to w całkiem ekskluzywnej otoczce (w pierwszej chwili wydawało nam się, że wydamy w tym miejscu majątek, ale okazało się, że wrażenie było złudne). Więcej info tutaj i tutaj.

Wieczorem dojeżdżamy do Hódmezővásárhely – miejsca naszego pierwszego pobytu. Nocujemy w hotelu Fama za ok. 135pln za pokój//noc w samym centrum miejscowości. Mamy wątpliwości czy hotel jest wart swojej ceny, ale lokalizacja w centrum nam to wynagradza – tego wieczoru odbywa się tam festyn z okazji święta św. Stefana – są występy (w tym operowe!), jest imponujący pokaz sztucznych ogni (15′ film poniżej), jest dobre węgierskie wino. Jest dobrze.

Zmęczeni całodzienną podróżą nie balujemy do późna, tylko idziemy spać. Już jutro wjedziemy do Rumunii…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Ta strona używa Akismet do redukcji spamu. Dowiedz się, w jaki sposób przetwarzane są dane Twoich komentarzy.