Z Braszowa ruszamy skoro świt. Przed nami długa droga. Dziś naszym celem jest Baia Mare. Ale nie sam cel jest najważniejszy, a punkty pośrednie, które do niego nas poprowadzą. Dziś „na tapecie”: Sighișoara, warowne kościoły, Kluż oraz malowniczy Maramuresz.
Zaraz po śniadaniu ruszamy w trasę. Drogą krajową numer 13 w jedziemy kierunku Sighișoary, ale w miejscowości Rupea skręcamy na lokalną drogę 105A, a później na jeszcze bardziej lokalną (nie ma tu asfaltu!) drogę 104L, która dojeżdżamy do wioski Viscri. Wieś ta, założona i dawniej zamieszkała przez osadników Saskich może poszczycić się kościołem warownym znanym jako „biały kościół”. Oczywiście kompleks świątynny jest główną atrakcją wioski, ale również sama osada robi bardzo przyjemne wrażenie. Zabudowa jest zwarta, kolorowa, ciesząca oko. Nic dziwnego, że cała wieś znajduje się na liście UNESCO. Parkujemy samochód w centrum wsi i korzystając z pięknej pogody udajemy się spacerem w kierunku kościoła. Brama prowadząca za kościelne mury jest zamknięta, ale oczekuje paru turystów – okazuje się, że ponoć za moment ma przyjść ktoś kto otworzy wrota. Mamy szczęście! Po ok. 30 minutach przychodzi staruszka z kluczami, otwiera bramę i sprzedaje bilety wstępu. Mam podejrzenia, że to jedna z potomkiń Sasów zakładających wioskę – zagaduję po niemiecku, ku wyraźnemu zadowoleniu kobiety, która również biegle włada tym językiem. Przez kilkadziesiąt minut spacerujemy po niesamowitym obiekcie – jest niezwykle naturalny, zachowany w dobrym stanie, ale nie „odpicowany na błysk”. Fantastyczne miejsce.
Z Viscri wracamy (tempem takim na jakie pozwala stan lokalnej drogi) do głównej trasy i jedziemy do Sighișoary. Tu jest zdecydowanie mniej kameralnie – turystów widać na każdym kroku. Są też liczne wycieczki zorganizowane. Ale ma to swoje uzasadnienie. Tutejsze Stare Miasto, dobrze zachowane również znajduje się na liście UNESCO. Wchodzimy w obszar starówki przez bramę zegarową z 1556 roku, mijamy dom w którym urodził się Drakula, chwile kręcimy się po staromiejskich uliczkach, aby na koniec poprzez długie kryte schody wdrapać się na górę na której stoi bazylika św. Mikołaja. Czas ucieka nieubłaganie, a przed nami jeszcze daleka droga, więc odpuszczamy sobie dokładne penetrowanie miasta i wracamy do auta. Wspólnie dochodzimy do wniosku, że bardziej podobał nam się sielski spokój w Viscri niż tętniąca życiem Sighișoara.
Późnym popołudniem docieramy do Klużu. Totalnie nie mamy czasu na zwiedzanie (chyba trochę zbyt ambitny program wybraliśmy na dziś :P), więc zaliczamy program minimum składający się z trzech (dla większości pewnie nieoczywistych :P) punktów: kościół św. Michała (największy kościół w kraju, datowany na XIV-XV w., zbudowany w stylu gotyckim), obiad oraz zdjęcie tramwaju PESA Swing :P. Chętnie zostalibyśmy w Klużu dłużej, ale czekało nas jeszcze 150km do Baia Mare, do którego ostatecznie dojechaliśmy długo po zachodzie słońca. Ogólnie tego dnia zrobiliśmy prawie 700km…
Aha, w Baia Mare serdecznie polecamy Hotel New – bardzo dobre warunki za przyzwoitą cenę :)
A na deser dwa obrazki z drogi…