Zaletą kupowania biletów ze znacznym wyprzedzeniem jest to, że można je dostać w baaardzo atrakcyjnych cenach, co też udało nam się osiągnąć. Jednak wada jest np. taka, że pogody na tak odległy termin przewidzieć się nie da. W przypadku polskiego morza pogoda jest jednak niezwykle istotna. No cóż, tym razem nie wyszło.
Jako, że udało nam się zdobyć bardzo tanie bilety na Polskiego Busa do Gdańska, postanowiliśmy sobie zrobić jednodniową wycieczkę nad morze. Z moich planów leżenia na plaży i czytania książki nic nie wyszło, ponieważ:
a) padał deszcz,
b) wiał bardzo silny wiatr (na tyle silny, że deszcz padał poziomo),
c) było bardzo zimno.
Taka typowa czerwcowa pogoda.
Skoro trzeba było zrezygnować z plażowania, przeszliśmy się chociaż kawałek plażą. Jadnak po jakiś 20 minutach z niej uciekliśmy, ponieważ wiatr tak huczał, że nawet gdy staliśmy blisko siebie to nie było słychać co mówi (a raczej krzyczy) druga osoba.
Z plaży na Stogach poszliśmy pieszo do Przeróbki, ponieważ Adam nie mógł sobie odmówić fotografowania tramwajów w tymże miejscu. Następnie udaliśmy się na stare miasto. Niestety co jakiś czas mżyło.
Pod koniec dnia poszliśmy jeszcze pod stocznię. Jakaś taka wymarła była, dookoła pusto, nic się nie działo.
Pod wieczór wróciliśmy na dworzec, wsiedliśmy w Polskiego Busa i wróciliśmy do Warszawy.