W ciepłą październikową sobotę postanowiliśmy się wybrać na rowery – eksplorować tereny położone w okolicy Warszawy. Po krótkich poszukiwaniach ciekawego celu podróży wybór padł na Pałac w Otwocku Wielkim jako główny cel wycieczki. Po drodze mieliśmy w planie chwile „pokręcić się” po Otwocku i podjechać nad Wisłę zaliczyć dwie grogi wojewódzkie (nr 734 i 712) przecięte przez rzekę.
Po dojechaniu SKM-ka do Otwocka pojechaliśmy w kierunku Parku Miejskiego, następnie udaliśmy się pod Muzeum Ziemi Otwockiej, które zostawiliśmy sobie „na zaś” (jest po co tam wrócić!), a później p[rzez las skierowalismy sie w kierunku Karczewa. Po drodze mieliśmy trafić na cmentarz żydowski i faktycznie znalazł się on na naszej drodze. Wrażenie było dość przygnębiające – porozrzucane macewy i nieuporządkowany teren…
Następnie „śmignęliśmy” przez Karczew robiąc małe zakupy (napoje) i dość nieprzyjemnym fragmentem drogi 798 (spory ruch) pojechaliśmy do Otwocka Wielkiego. Okazało się brama na teren pałacu namierzona za pomocą „Wujka Googla” jest niedostępna, ale pan z „uzbrojonej formacji obronnej” pilnującej terenu wskazał nam otwarty wjazd na teren. Okazało się, że na wokół Pałacu grupy rekonstrukcyjne szykują się do pokazowej potyczki. Przyjechali tez automobiliści zabytkowymi samochodami, a wokół krążyło dużo osób w strojach z epoki. Na pewno dodawało to klimatu.
Nie mieliśmy czasu czekać na rekonstrukcję więc pojechaliśmy w kierunku wsi Nadbrzeż przez która przechodzi droga 734 po to, aby urwać się nad brzegiem Wisły i mieć swoją kontynuację na drugim brzegu. Nad Wisłą odsłoniły się łachy piasku wykorzystywane przez wędkujących:
Po krótkiej sesji foto udaliśmy się poprzez sady w kierunku drogi 712, która także przecięta jest przez Wisłę. Jak podają źródła, do roku 1939 dwa brzegi Wisły spinał drewniany most. Obecnie nad rzeką widać infrastrukturą potrzebną do działania przeprawy promowej. Ale promu nie stwierdziliśmy…
Po krótkim odpoczynku nad rzeką udaliśmy się przez Karczew w kierunku dworca w Otwocku. Niestety zrobiliśmy to na tyle nieskutecznie, że SKM-ka odjechała nam nieomal z przed nosa. Oczekiwanie na następna umililiśmy sobie zastrzykiem kalorii w postaci słodyczy ;-)
Tak wyglądała cała trasa: