Ostatni dzień w Tatrach. W planie krótki spacer i długi powrót do Warszawy. Jako, ze spacer ma być krótki to wybieramy Dolinę Kościeliską – planujemy odwiedzić Wąwóz Kraków, w którym mimo tylu wyjazdów w Tatry jeszcze nie byłem. W dolinie tłum turystów (jak to w sezonie), ale gdy skręcamy do Wąwozu Kraków zostajemy sami. Fajnie. I to nie tylko dlatego, że uciekliśmy od tłumu turystów. Sam szlak, choć krótki, tez jest ciekawy. Jest wąski wąwóz, jest drabinka, jest jaskinia (uwaga ślisko!).
Następnie idziemy do schroniska Ornak. Tu już tłumnie. A w dodatku pogoda się psuje. Bardzo się psuje. Spada deszcz. Ściana deszczu. Ale wracać trzeba. Całkowicie przemoczeni wracamy na parking w Kirach. Morale mamy bardzo niskie, a przed nami jeszcze wielogodzinny powrót do domu. Cóż, taka karma. Ju podczas powrotu planujemy, że niedługo znów musimy wrócić w góry…