Kolejnego dnia, zupełnie niż w dwa poprzednie, nie zamierzamy opuszczać Czarnogóry. Mimo to program jest bogaty. Najpierw chcemy spojrzeć na Bokę Kotorską z góry. W tym celu kierujemy się w stronę Kotoru, a następnie drogą P1 na serpentyny prowadzące w góry znajdujące się nad miastem. Serpentyny już na mapie wygląda imponująco (klik), w rzeczywistości też robią niezłe wrażenie. A jak dodać do tego widoki w dół, tj. na zatokę, to tak zapiera dech, że prawie nie ma czym oddychać. Zresztą, zobaczcie sami…
Po wdrapaniu się na strome zbocza kierujemy się wąską drogą (uwaga, przejazd płatny) w kierunku pasma Lovćen, a konkretnie góry Jezerski vrh na której znajduje się mauzoleum Piotra II Petrowicia Niegosza, władcy Czarnogóry. Wjeżdżamy na wysokość ponad 1600m n.p.m. licząc na spektakularne widoki – niestety pogoda się psuje, a chmury zakrywają większą część spodziewanej panoramy :(. Mauzoleum odpuszczamy, robimy pamiątkowe zdjęcia i uciekamy w dół.
Naszym kolejnym celem jest miejscowość Cetinje – do 1918 roku stolica kraju. Z dawnej chwały miasta niewiele pozostało, więc skupiamy się głównie na kulinarnej stronie wizyty. Krótki spacer, gorące cevapi i ruszamy dalej. Jedziemy droga M2.3 w kierunku Budvy. Z tym, że po chwili już nie jedziemy, bo po kilkunastu kilometrach dojeżdżamy do kolejki stojących pojazdów. Przebudowa, ruch wahadłowy. Ok, spoko. Tylko, że na naszą kolej czekamy…. ponad 45 minut! Później jeszcze kilka mniejszych wahadełek i niespełna 40km mamy za sobą „już” po 2h.
Budvę mijamy bokiem, najpierw chcemy zobaczyć Świętego Stefana.
Sveti Stefan – kompleks hotelowy niedaleko Budwy w Czarnogórze, położony na skalistej wyspie, połączonej z lądem groblą, zalewaną w czasie przypływów.
Od XV wieku do 1950 istniała tu umocniona osada rybacka, której mieszkańcy przesiedleni zostali później w głąb lądu. Od grudnia 2008 znajduje się tam ekskluzywny kompleks wypoczynkowy sieci Aman Resorts, popularny zwłaszcza wśród międzynarodowych gości (wiki)
Później zaglądamy jeszcze do miejscowości Petrovac (urokliwy nadmorski kurort, niestety „pożerany” przez budowane właśnie wielopiętrowe hotele) i jedziemy do Budvy. Opóźnienie związane z przebudową drogi oraz spacerem po Petrovacu powoduje, ze Budvie jesteśmy krótko przed zachodem słońca. Szybko przechodzimy przez stare miasto i jedziemy z powrotem w kierunku Boki. Budva nie zrobiła na nas wrażenia co do tego jesteśmy zgodni. Może byliśmy już zmęczeni po całym dniu, a może konkurencja innych atrakcji jest zbyt mocna? ;-)