[Świadomi braków i zaległości na stronie zaczynamy relacje z długiego urlopu. Teraz, aby jak najwięcej świeżych wspomnień przelać w to miejsce. Teraz, póki jeszcze nie zatarły się, nie uleciały z pamięci. Zapraszamy to czytania i oglądania.]
Wczoraj wieczorem, po pracy, dojechaliśmy do Katowic. Dziś planowaliśmy wyjechać skoro świt, ale „skoro świt” przeciągnęło nam się prawie do godz. 8. Nic to, ruszamy, najpierw autostrada A4, potem A1 (na której zaopatrujemy się w winiety) i później przez Czechy i Austrię (zamiast autostrady A2 wybrałem drogę S6, co skończyło się obiadem w miłych okolicznościach w Bruck an der Mur).
Później znów kawałek autostradą, z której zjeżdżamy w Villach, następnie po przejechaniu przez przełęcz Wurzen, późnym południem meldujemy się w Kranjskiej Górze, w której będziemy nocować przez najbliższe kilka dni. „Nasz” pensjonat okazuje się być sympatyczny, Właścicielka również, a widok z okna ucieszył oko niezmiernie. Tak to można rozpoczynać urlop :-)
Na deser mała ciekawostka z wieczornego spaceru po Kranjskiej Gorze – ruchoma reklama sklepu sportowego. Czad! :-D