Miała być sobota w Skierniewicach. Mój budzik wydzwania o nieludzkiej porze (jak na sobotę) już któryś z kolei koniec drzemki, a Adam obraca się jedynie na drugi bok. Nie daje nawet oznaków, że zamierza wstawać. Hmmm? Nie to nie, mnie tam nieszczególnie zależy, wolę zostać pod ciepłą kołderką, więc budzik wyłączam. Budząc się ponownie ok. g. 10 okazało się, że Adam po prostu budzika nie słyszał. Ups? No ale na wycieczkę do Skierniewic jest już za późno. Pogoda łada, więc co tu robić? Było kilka pomysłów i ostatecznie stanęło na spacerze po Puszczy Kampinoskiej. A skoro wybieramy się już do Puszczy Kampinoskiej to warto byłoby odwiedzić nowopowstałe muzeum w Palmirach.
Jedziemy metrem a później autobusem linii 800 bezpośrednio do Palmir. Palmiry to wieś pod Warszawą, w której w okolicznych lasach w czasie II wojny światowej dokonano zbrodni hitlerowskich. W Muzeum ? Miejsce Pamięci Palmiry można obejrzeć znalezione w lasach dokumenty, zdjęcia czy pamiątki należące do ofiar. Obok muzeum znajduje się cmentarz z grobami ponad 2000 osób zamordowanych przez Niemców. Myślę, że jest to miejsce warte odwiedzenia.
A my rozpoczynamy wędrówkę niebieskim szlakiem przez Puszczę do Truskawia. Las jak las. Może jestem zwykła ignorantką, ale ja tu nie widzę oznak, które przemawiałyby za tym, że to park narodowy. Ładnie, jak to w lesie.
Za to grzybiarzy dziesiątki. I nawet straż parkowa już raczej z nimi zaznajomiona. Jedynie palcem groziła. Łosia niestety nie udało się żadnego spotkać. Większe prawdopodobieństwo spotkania chyba na warszawskim Bemowie. Spacer do Truskawia zajmuje nam ok. 1,5h spokojnym tempem. Tam czeka na nas autobus, który zabierze nas z powrotem do Warszawy.