Co pewien czas w gronie współpracowników w pracy pojawia się pomysł, aby gdzieś jechać. Podobnie było i tym razem. Na celowniku znalazła się stolica Węgier – Budapeszt.
Wytypowany został weekend, zarezerwowane noclegi…

Zebrała się ekipa 5 osobowa – każdy miał inne cele i priorytety. Jeden chciał zaliczyć sieć tramwajową, drugiego najbardziej interesowały baseny termalne, a jeszcze inny nie był nigdy wcześniej w stolicy Węgier, więc chciał zaliczyć „jazdę obowiązkową” (Baszty, zamek, Góra Gellerta, Parlament…).

Ja wybrałem się na zaliczanie sieci tramwajowej. Podczas poprzednich pobytów w Budapeszcie przejechałem parę odcinków, ale zawsze byłem tam w celach pozatransportowych i pozafotograficznych, więc nigdy nie było czasu naprawdę poznać budapesztańskiej sieci.

Zaliczanie wyglądało następująco:

Czasu nie było dużo – na miejscu byliśmy tylko 2,5 dnia. Ale udało się zaliczyć praktycznie wszystkie zakątki sieci, w których dotychczas nie bylem. Oczywiście pozostał niedosyt (głównie pod względem fotograficznym) – nie wszystkie motywy udało się uwiecznić, a cześć nie wyszła tak jak chciałem. Ale może to i dobrze? Przynajmniej będzie po co wrócić do stolicy kraju Ikarusa…

Garść spostrzeżeń:
– jednokierunkowe końcówki tras 51 i 52 nie są tak straszne (romskie rejony) jak wyczytałem gdzieś w sieci.
– linia 14 ma ogromny potencjał foto – niestety dzień był zbyt krótki
– linia 1 to raj dla „długiej lufy” – można wiele zdziałać teleobiektywem :)
– linia 12 nie wozi prawie nikogo – ciekawe w jakiej perspektywie pożegnamy ten sięgacz? (i czy w ogóle (oby nie) to nastąpi?)
– podczas podróży linią 3 krajobraz zmienia się jak w kaledoskopie – czego tam nie ma? (pyt. retoryczne :P)
– linia 17 na pewno zostanie dokładniej obfotografowana podczas kolejnej wizyty w Budapeszcie.

Zdjęcia z wyjazdu? Sporo pojawia się na TWB (kliknij tu), na pewno będą kolejne – warto śledzić temat. Na pewno pojawi się też coś na foto.sadorg.com – polecam i zalecam :-)