Kolejnego dnia pogoda dalej daleka była od ideału. Decydujemy się przejechać przez przełęcz Vršič (patrz 27.05.2016) do doliny rzeki Soča. „Na pierwszy ogień” idzie krótki szlak w górze doliny prowadzący bezpośrednio do źródeł tej rwącej rzeki. Z parkingu pochodzimy krótkim szlakiem, na końcu czeka nas niespodzianka w postaci krótkiej ferraty.
Następnie pojechaliśmy w dół Sočy, zatrzymując się w co ciekawszym miejscami, np. przy wiszących mostkach lub przy ujściu potoku Mlinarica (ładny wąwóz).
Po południu pojechaliśmy przez przełęcz Wurzenpass do Austrii, do Villach. O dziwo, tam była piękna pogoda. Przespacerowaliśmy się po centrum, wypiliśmy po piwie w lokalnym browarze (jako kierowcy przypadł mi w udziale bezalkoholowy Weizen – dobry :)) i odwiedziliśmy niewielki, ale zadbany dworzec kolejowy (zawsze intrygowało mnie miejsce, gdzie przez kilka sezonów kończył bieg pociąg EuroCity Polonia).